Przez połowę drogi nie odzywałam się do brata.Przecież zawsze wszystko mi mówił byłam jak jego pamiętniki a on nie powiedział mi że wyprowadzamy się do Londynu.Moje dumanie przerwał braciszek:
-Nad czym tak myślisz siostrzyczko?-zapytał nie odrywając wzroku od drogi.
-Myślę o naszej przeprowadce-odpowiedziałam bez żadnego zainteresowania.
-Nie martw się wszystko się ułoży.
-Łatwo ci to mówić jesteś duszą towarzystwa a ja od zawsze mam jedną najlepszą przyjaciółkę-odburknęłam.
-A mama ci nie powiedziała kto będzie twoją sąsiadką?-zapytał z uśmieszkiem takim że każda dziewczyna dała by mu całusa.
-No tak to będzie Kinga z rodzicami.-powiedziałam patrząc się za okno.Zastanawiałam się gdzie jedziemy.
-No tak tak ona też ale drugą sąsiadką będzie twój ,,wzór do naśladowania" Elenor Calder .
-Haha bardzo śmieszne normalnie komik z ciebie.-powiedziałam a auto zatrzymało się.
-Dobra masz godzinę na spakowanie swoich klamotów.-powiedział wysiadając z samochodu,gestem ręki nakazując abym też wysiadła.
-Aha,czego tak długo jechaliśmy do domu przecież to 8 minut drogi od szkoły?
-No wiem wiem ale mama kazała jechać objazdem i szczerze nie wiem po co.-zrobił tą minę ,,dumania".
-No nic mam godzinę na spakowanie całego swojego życia.Musze się pośpieszyć.-powiedziałam i zostawiłam go samego.
W moim pokoju nie było nic nawet łóżka.Ubrania leżały na podłodze obok 8 dużych walizek.Zrozumiałam że to dla tego mama kazała Słodziakowi (nazywam tak mojego brata) jechać objazdem.Nie narzekając ciuchy spakowałam do 7 walizek sama się zdziwiłam że aż tylu.No ale został a jeszcze jedna co w nią spakować...Kosmetyki co prawda nie mam ich jakoś nie wiem ile no ale coś tam mam.Kiedy wystawiłam wszystkie walizki pod dom Ian władował je do bagażnika taxi no a swoje musiał na tylnich miejscach pasażera.Na lotnisko dotarliśmy w jakąś godzinkę ale nigdzie nie było mamy ani taty.
-Ian gdzie są rodzice?-zapytałam siadając na ławeczce.
-No oni polecieli wcześniejszym samolotem do Londynu i prawdo podobnie są w naszym nowym domu.-odpowiedział pijąc jakiś energetyk.
-Jak mama się o tym dowie to cie przez tydzień na zakupy samego nie puści-szczerze nie rozumiałam czego mama aż tak reagowała jak ktoś w naszej rodzinie piła energetyk.
-No tak tak wiem ale mam taką dobrą siostrę która jej nic a nic nie powie.-powiedział a ja tylko kiwnęłam głową na znak że będe milczała.Po tej krótkiej wymianie zdań już nic nie mówiłam tylko poczuła że telefon wibruje mi w kieszeni moich krótkich spodenek.Ktoś dzwonił ale nie wiem kto bo był to jakiś zagraniczny numer.
-Hallo?
-Córeczko to ja mama dzwonię aby dowiedzieć się czy już lecicie.-mądre przecież w samolotach nie można rozmawiać ja tylko powiedziałam że nie i na lotnisku było słychać czyiś głos mówiący że samolot z Warszawy do Londynu Wylatuje za 20 minut.Mama słysząc to pożegnała się i rozłączyła.Ja wraz z bratem poszliśmy w stronę bramki naszego smolotu. Godzinę później siedziałam w fotelu obok brata.Lecieliśmy już jakieś 5 minut i się nie rozbiliśmy ( tak trochę boję się latać samolotem).Spokojna włożyłam słuchawki w uszy i zanim się obejrzałam byłam w krainie snów...
►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►►
Rozdziały będę dodawać co tydzień chyba że coś się stanie to poinformuje.Dawajcie komcie czy wam się podoba itd.Dla was to maks.5 minut a dla mnie i współ blogerki to radocha serio!!!